NIEZAPOMNIANE SYLWETKI
J. Dobrucka
             NAD ŚWIEŻĄ MOGIŁĄ JADWIGI DOBRUCKIEJ

Uderzyła w trumnę grudka ziemi przywiezionej z Polski, zmieszała się z kanadyjskim piaskiem i kwiatami, które rzucaliśmy na trumnę śp. Jadwigi Dobruckiej. Nie ma już Jej wśród nas, ale pozostała z nami pamięć Jej czynów i smutek w sercach najbliższych.

Przeszła przez pełne i czynne życie jak można najlepiej.

Śp. Jadwiga Dobrucka z domu Kopytowska, urodziła się 5 czerwca 1892r, w Warszawie. Szkołę średnią ukończyła w 1909r. w Łodzi, otrzmując prawa tzw. "domaszniej uczytlelnicy". Pracę nauczycielską rozpoczęła na pensjach łódzkich jako nauczycielka języka polskiego i arytmetyki.

Idąc po linii nurtujących wtedy społeczeństwo haseł służenia ludowi, rzuca po pewnym czasie szkołę średnią i w roku szkolnym 1913/1914 zostaje nauczycielką szkoły powszechnej na jednym z przedmieść Łodzi - Bałuty.

Od października 1914 do listopada l918r. przebywa w Moskwie. Jest tam nauczycielką języka polskiego w szkole kolejowej, sekretarzem organizacji "Otdieł Pomoszczi Ubieżencam Uczaszczym" i przewodniczącą Związku Nauczycielstwa Polskiego, redaktorem odpowiedzialnym "Głosu Nauczycielskiego" i sekretarzem partii politycznej "Zaranie".

W lipcu 1913r. organizuje zbiorowy powrót nauczycielstwa do Kraju. Jest komendantem pociągu przewożącego ponad 1000 osób, nauczycieli z rodzinami oraz ochronkę prowadzoną przez śp. kol. Najmolę.

Od powrotu z Rosji do 1920r. jest członkiem Zarządu Gł. Związku Nauczycielstwa Polskiego, a później Związku Nauczycieli Szkół Średnich, oraz członkiem Zarządu Gł. Stronnictwa Chłopskiego "Wyzwolenie".

Po przyjeździe do Warszawy początkowo prowadzi ognisko dla gazeciarzy. W listopadzie 1918r. obejmuje pracę sekretarki w Gimnazjum Wł.Giżyckiego, a od stycznia 1919r. do czerwca 1939r. pracuje w tymże gimnazjum jako nauczycielka języka polskiego, wykładajac język polski zarówno w klasach młodszych jak i starszych; równocześnie jest wychowawczynią dwóch klas.

Nie ogranicza się jednak tylko do pracy zakreślonej programem nauczania. Jej czynna natura zawsze każe wynajdować sobie inne dodatkowe zajęcia. Organizuje więc w gimnazjum szkolny samorząd, zachęca młodzież do wydawania własnego pisma, opiekuje się drużyną harcerską, a od 1934 roku do wybuchu wojny kieruje ponadto internatem szkolnym, w którym mieszkało 30 chłopców.

Wśród tego zajętego szkolnymi i pozaszkolnymi zajęciami życia znajduje czas na dalsze kształcenie. Kończy trzyletni kurs nauczycielski dla nauczycieli szkół średnich i w 1925r. otrzymuje z tytułu wybitnej pracy pedagogicznej od Ministerstwa Oświaty prawo nauczania we wszystkich szkołach średnich.

W październiku 1939r. zostaje kierowniczką szkoły powszechnej, którą Niemcy pozwolili uruchomić dyrektorowi Giżyckiemu przy powstałej szkole ogrodniczej. W owym czasie zostaje jej powierzone prowadzenie tajnego gimnazjum. Szkołę powszechną zlikwidowali Niemcy w 1941r. i od tej pory do czerwca 1944r. prowadzi również tajnie szkołę powszechną. Jednocześnie jest przewodniczącą Komisji Finansowej wszystkich prowadzonych przez Giżyckiego szkół.

Po powstaniu warszawskim, przebywa pod Koluszkami i w marcu 1945r. obejmuje kierownictwo najbliższej szkoły powszechnej w Będzelinie, pow. Brzezin. W szkole tej pracuje do marca 1946r. W ciągu tego czasu buduje Dom Ludowy, dożywia i ubiera najbiedniejsze dzieci szkolne, jest radną wsi, gminy, powiatu, członkiem Zarządu Wojewódzkiego, a następnie członkiem Zarzadu Głównego Ligi Kobiet.

W marcu 1945r. przyjeżdża jako delegatka Ligi Kobiet na Zjazd Organizacji Kobiecych do Londynu. Tu spotyka się z synem, który w czasie wojny ukończył medycynę w Edynburgu. Nie marnuje czasu. Uczy się języka angielskiego. Pracuje nad francuskim, psychologią, filozofią.

Bardzo lubi haftować, ale i to robi z myślą o innych. W tym to okresie wyhaftowała piękny sztandar dla harcerskiego hufca Szczecin i była jego matką chrzestną. Głęboko interesuje się życiem harcerskim młodzieży, bierze czynny udział we wszystkich przejawach pracy patriotycznej i politycznej nawiązując kontakt ze swymi politycznymi przyjaciółmi z ruchu ludowego, który na terenie Anglii istnieje pod nazwą Stronnictwa Ludowego "Wolność". Jednocześnie zajmuje się wnukami - dziećmi jej ukochanego syna Stefana. Dokłada wszelkich starań, by chłopcy mówili po polsku i by Polskę pokochali.

Do Kanady przybywa p. Jadwiga wraz z synem, synową i wnukami we wrześniu 1954 roku. Wkrótce jest już czynna na polu społecznym , wstępując do Koła Przyjaciół Harcerstwa w Toronto, gdzie niebawem zostaje członkiem zarządu.

Pierwsze wakacje letnie w Kanadzie w 1955r. spędza p. Jadwiga z wnukami na Kaszubach. Chłopcy pochłaniają większość jej czasu, znajduje jednak zawsze wolne chwile na to, by pomóc w prowadzeniu kolonii zuchowych.

Codziennie wygłasza godzinne pogadanki z dziedziny wiedzy o Polsce na kolonii zuchów-dziewczynek. Właśnie wtedy podczas tych wakacji na Kaszubach krystalizuje się w jej umyśle potrzeba stworzenia organizacji kobiecej.

Nie czeka długo z przekuciem marzenia w czyn. Nawiązuje kontakty, odbywa dużo rozmów prywatnych, spotkań ogólnych. Jest znowu w swoim żywiole - w twórczej, budujacej pracy. Wszystko ma przemyślane i rozplanowane. Każde przedsięwzięcie, każdy dzień działalności musi mieć swój program, nierzadko godzinny plan działania.

Poświęca większość swojego czasu i wkłada moc trudu i pracy w swe zamierzone dzieło. Jej marzenie urzeczywistnia się. Powstaje Federacja Kobiet Polskich w Kanadzie i rozwija się z roku na rok. Powstaje coraz więcej ogniw. Rośnie serce szczęśliwej założycielki, kiedy Jej organizacja obchodzi 5-cio lecie, a Jej w uznaniu zasług nadaje tytuł Honorowej Przewodniczącej. Ż Federacją jest związana bardzo. Czuwa nad nią bez przerwy, ale widzi się ją także tam, gdzie może służyć pracą lub radą, czy to w Kongresie Polonii Kanadyjskiej, czy w Komitecie Milenium, czy w Harcerstwie, czy w Związku Nauczycieli...

Idzie wszędzie tam, gdzie - jak mawiała - może się przydać.

Jest nadzwyczajną matką, teściową i babką. Uczy wnuczęta języka, historii i geografii Polski. Spędza z nimi wszystkie letnie wakacje na Kaszubach. Dla syna jest nie tylko matką, ale i przyjacielem. Nie zapomina również o biednych, chorych, kalekach i potrzebujących pomocy. Opiekuje się nimi i pomaga im subtelnie, nie reklamując swych czynów. I z Jej to inicjatywy Federacja za jeden z celów swej pracy społecznej stawia sobie opiekę nad umysłowo chorymi, tym bardziej zapomnianymi ludźmi. W całym Jej życiu przejawia się to nieustanne dążenie wzwyż, nieustanna aktywność oraz pracowitość. Od innych wymaga dużo, ale od siebie jeszcze więcej.

Do ostatnich dni swego życia, tak bardzo bogatego, była czynna, chciała dawać szczęście innym i dlatego sama czuła się szczęśliwa.

ŚP. Jadwiga Dobrucka pozostawiła w smutku pogrążoną rodzinę i rzesze przyjaciół, wśród których potrafiła tak dziwnie łatwo zaskarbić sobie uczucie miłości i wielkiego szcunku. W piersi tej wspaniałej kobiety biło wielkie serce, gorąco kochające ludzi i Ojczyznę. Była zawsze na posterunku jako matka, babka, wychowawczyni, oświatowiec, działacz społeczny, czy polityczny. Bez przerwy słuzyła Polsce w kraju i na emigracji.

Życiem swym, pełnym poświęceń dla innych, a w szczególności dla młodzieży, stworzyła piękny wzór godny naśladowania.

Zofia Halek
(Związkowiec, No 9, 2.02.1963r)

Top